top of page

Wylogowani

Kim jesteśmy?

Nie jesteśmy najmądrzejsi, nie jesteśmy najlepszymi survivalowcami w kraju. Ale jesteśmy praktykami. Wiedzę i pasję, którą przekazujemy czerpiemy z własnych doświadczeń. Mówimy tylko tyle, co sami doświadczyliśmy, nie wypowiadamy się na wszystkie tematy, nie opowiadamy o całym świecie natury a o tym małym miejscu na Ziemi, naszym lesie, bo znamy w nim każdy centymetr, każdą roślinę.

W ekipie mamy różnych ludzi, i mundurowych w rezerwie, i rolników, i tych, dla których sztuka przetrwania nie była pasją a koniecznością i codziennością. Potrafimy sobie poradzić w polskiej dżungli i w miejskiej dżungli. Jednego dnia prowadzimy orkę w naszym leśnym ogródku, innego orkę uprawiamy w biznesie. I w jednym i drugim potrzeba opanowania, cierpliwości, siły i konsekwencji.

272837913_291849346260698_5724428856205128261_n.jpg

Agnieszka Gierz i Marcin Spętany

pomysłodawcy projektu, właściciele Wylogowanego lasu, zarząd Fundacji Reakcja

Obozy z nami prowadzą: Iga, Bartek i Witek - uczestnicy programu telewizyjnego "Wylogowani". W ekipie są też pedagodzy i instruktorzy, osoby związane z pracą z młodzieżą z Polski, Ukrainy i Kanady .

Nasi partnerzy

178642582_1480447492346949_4195583951754
4342-stiga_logo.jpg
2.png
fk_edited.jpg
fanpage-profilowe-1000pxX1000px_edited.j

Las Wylogowanych

Naszego lasu szukaliśmy kilka miesięcy. Gdy do niego trafiliśmy, początkowo byliśmy zniechęceni, nie tak to miało wyglądać. Ale gdy weszliśmy głębiej, po chwili już wiedzieliśmy, że tak, to tutaj. Po kolejnych miesiącach żmudnych procedur 3 hektary lasu o urozmaiconym ukształtowaniu terenu, o różnej roślinności, jest nasz. Jest to fragment dużego kompleksu leśnego, a jego największą zaletą jest fakt, że prawie nikogo tu nie ma. Pracując w nim od kilku miesięcy natrafiliśmy na innego człowieka w okolicy tylko raz! A czy dobrze pojmowana samotność nie jest dziś w cenie? Tu naprawdę można zrzucić wszystkie maski i odrzucić społeczne role. Bo nikt nas nie obserwuje.

Las uporządkowaliśmy i od razu przekonaliśmy się, że w lesie porządków nie ma końca. A to wichura coś zniszczy, a to stare drzewa łamią się jak zapałki. Trzeba stale pracować. Ale to pożyteczna praca, no i nie musimy już chodzić na fitness. Tutaj każda spalona kaloria ma sens. Energia nie idzie w próżnie, tylko służy dobrej sprawie.

Człowiek od wieków ma to w swojej naturze: trzeba budować. A brzydka prawda o życiu jest taka, że trzeba zacząć od spraw najważniejszych. Dlatego pierwszą budowlą, która w naszym lesie stanęła jest… wychodek.  Potem postawiliśmy niewielki domek, w którym trzymamy narzędzie do pracy. Obok, na dużej polanie powstaje ogród eksperymentalny, w którym siejemy zioła i warzywa. Na letnie obozy nie będziemy już wozić ze sobą ziół czy owoców na herbatę, po prostu zerwiemy je z naszego ogrodu.

 

W pracy w lesie pomaga nam Rumburak – specjalne auto offroadowe, które wzbogaciło nasz park samochodowy. Jego główną zaletą jest to, że do jazdy nie potrzebuje dróg. Planów na przyszłość i tę bliską i daleką jest dużo i potrafimy je małymi krokami realizować. No ale czasami z naturą nie wygrasz, nie zawsze wszystko idzie tak jak zaplanowaliśmy. Dlatego często, mimo planu na jakąś robotę, zostawiamy piłę, grabię, szpadel i kładziemy się na hamakach, patrzymy się w niebo. Jest wystarczająco dobrze tak jak jest.